Czy VR i AR to naprawdę nowy wymiar?
Soczewka kontaktowa z mikroekranem, a może teatr cienia animowany rękami aktora? Kiedyś na ścianach jaskiń, dziś na ekranach telefonów. O tym czym jest wirtualna rzeczywistość (VR) oraz rozszerzona rzeczywistość (AR) w rozmowie z Arkadiuszem Klejem opowiada Rafał Mierzejewski.
[AK] Czy Pana zdaniem społeczeństwo “nadąża” za nowymi wymiarami? Jak w prosty sposób podsumować różnicę pomiędzy VR i AR?
[RM] W rozszerzonej rzeczywistości możemy wykorzystać telefon, aby w realnej przestrzeni umieścić nowe obiekty. Możemy widzieć ilustracje, ale też całe trójwymiarowe rzeźby. Możemy też pójść o krok dalej i patrząc przez telefon widzieć jak mogłoby wyglądać potencjalne wnętrze naszego samochodu w konkretnej konfiguracji. Możemy tworzyć portale, które przenoszą nas do innych wymiarów. I na to wszystko patrzymy przez ekran, To on właśnie rozszerza rzeczywistość.
W wirtualnej rzeczywistości (VR) musimy jakieś urządzenie założyć, zazwyczaj okulary, aby zatopić się w nowy świat. Widzimy nasze dłonie i możemy wchodzić w interakcję z obiektami w naszym otoczeniu. Zastosowania są nieskończone.[wykorzystanie nowego Half live jako narzędzia do lekcji matmy - hiperlink]. Taka technologia jest bardziej immersyjna niż AR.
W niedalekiej przyszłości to może być jeszcze prostsze. Apple złożyło patent na soczewki które mają w sobie wbudowane ekrany. Do tego mamy obietnice takich firm jak Neuralink - one proponują aby muzykę przesyłać bezpośrednio do mózgu. Tak zaawansowane technologię łaczą się jednak z konieczność wszczepiania implantów bezpośrednio do mózgu. Takie procesy miały już miejsce i nie zawsze kończyły się dobrze. Przecież firma, która dostarcza implanty może zbankrutować, zostawiając swoich klientów z nieaktywnymi wszczepami. Cyberpunkowe opowieści dzieją się na naszych, nomen omen, oczach.
W roku 2011 na rynek został wprowadzony Argus II, ulepszona wersja implantu oka, która pomagała osobom ze zwyrodnieniem siatkówki. Firma Second Sight opracowała technologię, dzięki której chorzy mogli cokolwiek zobaczyć. Jedną z osób z takim implantem była Barbara Campbell. W wywiadzie dla IEEE Spectrum opowiada o tym, z jakimi problemami się boryka. Przykładowo, gdy schodziła po schodach w metrze, jej implant zapikał i wyłączył się. Przestała widzieć. Już nigdy nie zacznie. Problemy finansowe związane z pandemią doprowadziły do restrukturyzacji Second Sight. Z firmy odszedł dyrektor działu badań implantów, a zaraz po nim główny dyrektor. Obecnie z firmą nie ma kontaktu, jej majątek został zlicytowany.
[AK] Gdzie, w Pana ocenie, najmniej dostrzegamy potencjał obszaru VR/AR? O czym się za mało mówi?
[RM] Na pewno nie widać tego jak sztuczna inteligencja dynamicznie zaczyna “asystować” wszystkim twórcom. Zaczyna tworzyć z nami i to też rodzi wiele pytań. Odpowiadając konkretniej - kiedyś brałem udział w projekcie, w którym prezentowaliśmy wpływ nowego leku na wadę wzroku. Projekt był kierowany do lekarzy - nakładali oni okulary VR, w których byli obserwatorami i jednocześnie uczestnikami przepływu substancji przez oko. Uważam, że dość niewiele mówi się o możliwości używania technologii VR w medycynie. Wyspecjalizowane ośrodki medyczne mogłyby pomagać krajom z niedoborem - przykładowo lekarz z Polski mógłby być asystentem lekarza z jednego z krajów Afryki - być jednocześnie głosem i oczami. Ten proces już się rozpoczął, ale warto go przyśpieszać.
[AK] Wszystkie te technologie są niezwykłe, ale wydają się też bardzo skomplikowane. Warsztaty, które prowadził Pan w Armenii są przykładem tego, że w ciągu dwóch tygodni możemy od kompletnych podstaw dojść do tworzenia rzeźb w rzeczywistości wirtualnej. Jak to wyglądało?
[RM] Wszystko zaczęło się od otrzymania wyróżnienia w kategorii 3D na patformie interentowaje Behance, gdzie artyści prezentują swoje prace. Skontaktowała się ze mną uczelnia z Armenii - TUMO. Okazało się, że jest to sieć (ponad 15 kampusów w różnych krajach) zajmująca się technologią, która działa w bardzo niestandardowym modelu. Osoby pomiędzy 12 a 18 rokiem życia mogą uczęszczać tam na dodatkowe, bezpłatne zajęcia pozaszkolne z praktykami z najlepszych uczelni na świecie, którzy prowadzą tam kursy w ramach 14 ścieżek tematycznych. Poznałem tam super zaangażowanych uczniów. Taka osoba znajduje to co rzeczywiście ją interesuje w życiu o wiele szybciej. Nikt nie bierze za swoje warsztaty pieniędzy i dla mnie to jest nawet lepsze bo nie ma żadnych ograniczeń twórczych. To nie klient, który ma wielkie oczekiwania tylko społeczność, która dzieli się z tobą. Spędziłem tam dwa tygodnie i była to przygoda, którą mogę polecić każdemu.
[AK] Co Pana zdaniem jest najważniejsze jeśli chodzi o kształcenie się w dziedzinie, która wyłania się na naszych oczach? Nie wiesz jakie technologie będą dostępne za pół roku, branża przechodzi sztorm, przypływ i tajfun jednocześnie. Jak odnajdujesz się w tej rzeczywistości jako twórca?
[RM] Na początku jest ciekawość. Taki słomiany zapał, tylko dobrze przemyślany. Rozwijasz jedną sprawę do pewnego poziomu, potem kolejną. Nie będę twierdzić, że jestem ekspertem w czymkolwiek, ale po 15 latach mam po prostu bardzo szerokie spektrum różnych umiejętności. Generalista to osoba, która potrafi łączyć różnych specjalistów, różne obszary. Ja potrafię pracować w wielu różnych technologiach więc w zespołe odpowiadam za to aby projekt “spinał się graficznie”. Pracuje z ludźmi z całego świata - używają różnych technologii, różnych metod pracy. I tak powinno wyglądać kształcenie - powinno się dziać w takich interdyscyplinarnych warunkach.
[AK] Słuchając twojego nastawienia mam wrażenie, że w przestrzeni cyfrowej prawie wszystkiego da się nauczyć. Czy mając tyle lat doświadczenia jest jeszcze coś, co regularnie stanowi dla ciebie problem?
[RM] Tu gdzie pracuje (biuro Unit9 w Londynie) nie ma czegoś takiego jak problemy nie do rozwiązania. Rzeczywiście, kultura organizacji sprawia że nawet jeśli projekt przerasta zespół to cała organizacja reaguje. Miałem sytuacje gdy zespół kreatywny spotykał się aby razem ze mną rozwiązywać kolejne problemy. Zespół bierze odpowiedzialność za cały projekt i nie spotkałem się jeszcze by ta odpowiedzialność spoczywała na jednej osobie. Zawsze kiedy jest problem - należy o nim mówić wprost i jest on rozwiązywany w grupie. Więc wykonalność i problematyka - to czy cię coś przerasta - to kwestia kultury organizacji. Bo to, że coś przerasta ciebie tworzy okazję abyście sobie z tym poradzili jako zespół.
[AK] Absolutnie się zgadzam. Podobnie w skali społeczeństwa - nie chodzi o to abyśmy wszyscy te technologie opanowali. Za to ci, którzy sobie z nią radzą muszą animować zrozumiałą dla społeczeństwa dyskusję. Patrząc na temat tegorocznego Bienalle e-Polis - jak VR/AR odnajduje się w mieście przyszłości?
[RM] Współpraca ze sztuczną inteligencją wynikać będzie z integracji z ciałem. Całe światy cyfrowe to będą rozszerzenia. Świetny komentarz do tej rzeczywistości stanowi książka ,,Accelerando’’ Charlesa Strossa. Podobnie cała ,,Fundacja’’ Isaaca Asimova (ponownie zekranizowana w 2021) pokazuje różne odcienie miasta przyszłości. To będzie świat wielkiego przyspieszenia, gdzie bardzo łatwo będzie się zgubić. Nie ważne ile będzie wymiarów.